Zwyczaje wielkanocne „Przywołówki dyngusowe” na Kujawach

PRZYWOŁÓWKI

Najstarsze znane przywołówki, zwane też przywoływkami, pochodzą z relacji etnografa Oskara Kolberga z 1867 roku:
Zaprzęgajcie konie, woły, wywieziemy Maryśki Dorędówny! A brać na nią 4 fury piasku (do szorowania), – 5 fur pyrzu (na wiecheć), 20 kubłów wody i mydliska, do wypłukania w gnoiska, – 4 długie grace, do wymiatania w s…ce, boć czarna! Podaję do wiadomości, że Żówka, ponieważ nieładnie się ubierała, w chałupie porządku nie trzymała, do roboty nie chodziła, z wszystkiemi się pokłóciła, dostanie taki dyngus: sto beczek wyleją na nią wody, sto rózg jej dadzą. Żówka się nie boi, bo Jasiek z wódką za nią stoi (wieś Tuczno).

Przywołówki niezależnie od tego, w jakiej miejscowości były przygotowywane, miały podobną formę. Rozpoczynały się od prezentacji dziewczyny, np. słowami Po pierwsze, po drugie, po trzecie, u. p. Lewandowskiego znajduje się ładne dziewczę…albo Pierwszy numer ode dwora….. Dalej następowała jej pochlebna lub krytyczna ocena, np. ładno, urodno dziewczyna bogobojąco, ale szczęścia pragnąco i zapowiedź, ile wody będzie na nią wylane, np.: Potrzebna szklanka wody dla ji urody. Na koniec ujawniano nazwisko kawalera ją przywołującego, np.: Niech śpi, niech się nie boi, bo za niom Janek Kowalski stoi! Ten ją wykupi!

Przywołówki z Kujaw wschodnich były krótsze i mniej zróżnicowane pod względem treści, np.
Pierwszy numer ode dwora
Jest tam dziewczyna ładna, urodna,
Do ludzi podobna.
Trzeba tam na nią pięć kubłów wody
Do jej urody (Chodecz, 1930)

Te z Kujaw zachodnich, zwłaszcza ze wsi położonych w pobliżu miast, były obszerniejsze i bardziej urozmaicone, np.:
Po pierwsze, po drugie, po trzecie,
Ta Zośka od Kowalskich jest brzydka dziewucha,
Brudas w pracy, niechlujna,
W chałupie ma brudy,
Ubrana jak kocmołuch i leniwa w pracy
Spóźnia się do pracy, krowy brudne,
Źle wydojone. (Lubostroń, lata 60. XX w.)

Pierwszy numer od Inowrocławia
Jest tam ładna panna i urodna,
Na imię jej Bogna.
Potrza tam na niom szklankę wody,
Perfumów dla jej urody, grzbyszek do uczesania,
Lusterko do przeglundania
Niech się nic nie boi
Bo za niom Jasio Lewandowski stoi
Ten jom wykupi! (Szymborze, 1949)

Od lat 60. XX wieku zmieniła się forma przywołówek w Szymborzu, w których nie ocenia się i nie krytykuje dziewcząt, tak jak było dawniej. Podaje się tylko imię panny i nazwisko jej rodziców, określa ile wody będzie na nią wylane i wymienia chłopaka, który ją wykupił:

U pani Kolasińskiej jedna panienka Danuśka, potrzeba na nią Bałtyk wody – Pachocki Zbigniew (1979)
U pana Witczaka jedna panienka Jadziuchna, potrzeba na nią konewkę wody – Zieliński Maciej (1987)
Tym, za które złożony hojny okup obiecuje się buteleczkę wody pachnącej i jeden ręcznik haftowany i wyszywany.

W żartobliwy, a nierzadko złośliwy sposób opisywani są kawalerowie, którzy nie wykupili panny, nie złożyli datku na Komitet i nie popierają tej tradycji:
Wyglądam jak artysta,
miny robię jak dentysta,
to rzecz oczywista,
przez te miny nie chcą mnie żadne dziewczyny
– Świtalski Władysław (1950)

Co roku tradycję popirołem,
a tera o ni zapomniołem.
Trąbka komitecka mnie denerwuje,
W tym czasie lece do obory i krowy podmacuje.
Tak w bydle się zakochałem,
Że o żeniaczce zapomniałem.
Komitet omijam z boku,
Bo mam silne bóle w kroku.
Gardło śmietaną przepłukuję
I na dziewuchy szparą w bramie spogląduję.
A że kawaler jestem trochę głuchy,
Nie chodzę do żadnej dziewuchy.
Całą noc pod cyckiem u krowy siedzę jak struś,
Nazywam się Zieliński Maciuś. (1992)

Na włódarza Mańkę
Wody pełną bańkę,
Bo wciąż w lustrze stoi
I tylko się stroi!
Dla jej urody
Pełen kubeł wody!
A ta co oprząta świnie
To też ją nie minie,
Pełen staw tej wody
Dla jej brzydkiej urody!
(Brzyszewo, 1930)

Kachna urodna,
Do kozy podobna.
Do jej urody
Dwa wiadra wody,
Dwa kilo pyrzu,
Kijem po krzyżu.
Hurra, hurra, hurra!
(Zakrzewo, lata 60. XX w.)

Marianna ze Świecia
Zapowiedź trzecia.
Kto wie o jakiejś przeszkodzie
Niech umacza łeb w wodzie!
Niech się nie boi,
Bo za nią 10 kawalerów stoi!
(Zakrzewo, lata 60. XX w.)

Pod numerem 56 dla Lewandowskich Feli
Potrzeba butelkę komiteckiej wody
I dwa ręczniki lniane, zlotem haftowane.
Niech śpi, niech się nie boi,
Bo za nią Michał stoi.
Dziko wykwalifikowany rolnik,
Niedouczony ogrodnik,
Co róże wszczepia a oset wyrasta,
Nasz, nasz Michał Szasta.
(Szymborze, 1984)

Pierwszy numer ode dwora
Jest tam Marysia ładno, urodno,
Do róży podobno.
A niech się nie boi,
Bo za nią Wojtek stoi.
Cztery kubły wody
Do jeji urody.
Po pierwsze, po drugie, po trzecie!
(okolice Brześcia Kujawskiego, 1930)

U Woźniakowej jest dziewucha urodno,
Do ludzi podobno.
A niech się nie boi,
Bo za nią Jan Pawiński stoi.
Ręczniczek do ucierania,
Lusterko do przeglądania,
Grzebyczek do wyczesania.
Hura, hura. A niech się nie boi.
(Smólsk, 1954)

Pod numerem czwartym
U pana Łopacińskiego
Jedna panienka Marychna,
Potrzeba na nią buteleczkę wody.
Jestem stary kawaler dość wielkiego wzrostu,
Ale za to na brodzie nie mam zarostu.
Panny wszystkie za kawalera mnie uważają,
Tylko mnie wariatem nazywają.
A że spojrzenie mam jak byk
Nazywam się Trawiński Henryk.
(Szymborze, 1965)

U pana Pochockiego jedna panienka Renatka.
Potrzeba na nią czajnik wody. Rolirad Andrzej.
(Szymborze, 1979)

Na ojcowskiej hurtowni dorobić się chciałem
I po roku ją całą przechlałem.
Jak się tatuś o tym dowiedział,
To trzy tygodnie w szpitalu leżał.
A że jestem trochę głuchy,
To nie mam pociągu do żadnej dziewuchy.
Furorę jako pingpongista zrobić chciałem
I po miesiącu na ten głupi łeb z klubu wyleciałem.
Na Szymborskich dyskotekach piję dużo piwa,
I ta głupia głowa ciągle mi się kiwa.
Noszę portki w modne paski
Nazywam się zbankrutowany Daruś Kozłowski.
(Szymborze, 1994)

A pod numerem drugim
Mieszka Kowalskiego Pela.
Jest gruba jak bela.
Trzeba ją zlać kubłami wody,
Żeby nie straciła urody.
Fure żużli z naszej kuźni
I pyrzu do szorowania,
A zgrzebło do czesania.
Ale niech się nie boi,
Bo za nią jeden kuternoga stoi!
(Strzelno, 1962)

Zosia niech się nie boi,
Bo za nią Maciek stoi.
Dla jej urody
Szklaneczkę wody
Ręcznik jedwabny
Do jej buzi ładnej.
(Strzelno, 1962)

U pana Lewandowskiego jedna panienka Agatka.
Potrzeba na nią karafkę wody. Sowa Mariusz.
(Szymborze, 1979)

U pana Janowskiego trzy panienki.
A tej pierwszej Eluchna, potrzeba na nią szklankę wody. Czartek Wiesław.
A tej drugiej Grażynka, potrzeba na nią studnię wody. Kopeć Krzysztof.
A tej trzeciej Halinka, potrzeba na nią wiadro wody. Grzymysławski Andrzej.
(Szymborze, 1979)

U pana Kamińskiego jedna panienka Kasiuchna
Potrzeba na nią wiadro wody.
Na kolei robotę dostałem
I wściekłego elektryka zgrywałem.
Drucik jak do drucika styka,
To mi prąd w ten głupi łeb ucieka.
A że jestem gospodarz marny,
To mi gapy zboże zżarły.
Często się piwkuję,
Dlatego w tym głupim łbie mi wszystko szwankuje.
Teraz w kieszeni po tym przepiciu klepie biedę,
Nazywam się obsiusiany Kamil Dedek.
(Szymborze, 2008)