Przywołówki dyngusowe są zwyczajem praktykowanym, niegdyś wyłącznie na Kujawach i sąsiednich Pałukach, od co najmniej 200 lat. Znano je prawdopodobnie jeszcze przed XIX wiekiem, ale ich dokładne początki nie są ustalone. Zwano je też przywoływkami, wywołaniami, wołankami. Odbywały się w ściśle określonym terminie, a ich przebieg był zawsze podobny. W Niedzielę Wielkanocną, o zmroku, młodzi mężczyźni, przy dźwiękach bębna, kapeli lub po prostu uderzając w patelnię, udawali się na miejsce wygłaszania przywołówek. Mogło to być wzgórze, wysokie drzewo, dach karczmy albo stodoły. Jeden z nich, z wysokości, wykrzykiwał przywołówki, drugi, stojący na dole, mu podpowiadał. Przygotowania do tego wydarzenia rozpoczynały się w Wielkim Tygodniu, kiedy to kilku kawalerów sporządzało listę dziewcząt, które miały być przywołane. Obok nazwiska panny wpisywano nazwisko kawalera proszącego o jej wywołanie i składającego za nią okup: pieniądze lub alkohol. Po zamknięciu listy, układano rymowane teksty przywołówek. Ładnym, sympatycznym dziewczętom, za które złożono zadowalający okup, przypisywano pochlebne wierszyki, zaś brzydkim i nielubianym, których nikt nie wykupił, wytykano wady i zapowiadano srogi dyngus. Według zwyczaju, trzeba było wywołać wszystkie panny z danej wsi, pominięcie jakiejś, np. posądzanej o czary, stanowiło symboliczne jej wykluczenie z lokalnej społeczności. Następnego dnia, w Lany Poniedziałek, od wczesnego ranka kawalerowie chodzili po wsi z dyngusem i oblewali wodą wywołane dziewczęta. Wieczorem w karczmie urządzano zabawę taneczną.
Przywołówki były dla mieszkańców wsi ważnym wydarzeniem towarzysko-matrymonialnym, pomagającym w kojarzeniu par. Spełniały też rolę wychowawczą, piętnując naganne cechy, takie jak lenistwo, niegospodarność, niechlujstwo.
Według archiwalnych relacji mieszkańców Szymborza, pamiętających początki XX wieku, w Niedzielę Wielkanocną grupa kilkunastu kawalerów i muzykanci z bębnem i harmonią od godziny 16.00 obchodzili wieś. Zatrzymywali się przed domami wykupionych dziewcząt i strzelali na wiwat, co było znakiem, że panna ma być wieczorem wywołana.
Początkowo przywołówki wygłaszano ze starej gruszy nad stawem, ale po II wojnie światowej zastąpiło ją budowane corocznie rusztowanie, zwane trybuną, amboną lub szubienicą. Tradycyjnie rozpoczyna je i kończy przemowa prezesa odczytywana z księgi protokołów. Przemowa wstępna w 1946 roku brzmiała:
Pomimo trudów i znojów i cierpień poniesionych przez potwora hitlerowskiego rozpoczynamy prace naszych przodków w 1946 roku. Zostawiamy tę księgę naszym następcom i apelujemy do was: nie dajcie upaść tej pięknej tradycji. Cześć naszym Przodkom.
Po niej wygłaszano przywołówki, z których każda zapowiadała, ile wody wylane będzie na dziewczynę następnego dnia. W Lany Poniedziałek realizowano te obietnice – dawniej solidnie oblewano panny, a od lat 60.- 70. XX wieku polewano je z butelki czystą wodą, zwaną „komitecką”.
W Szymborzu (wieś leżąca pod Inowrocławiem, po 1934 roku jego dzielnica) od 1833 roku organizacją przywołówek zajmuje się Stowarzyszenie Klubu Kawalerskiego. Jest to jego obowiązek, co potwierdzono w statucie, zalegalizowanym w 1945 roku, w którym czytamy, że celem Stowarzyszenia jest „podtrzymanie starokujawskich zwyczajów narodowych”, do których należą przywołówka i dyngus. W okresie zaborów przywołówki były okazją do zamanifestowania polskości: organizatorom towarzyszył biało-czerwony sztandar i polskie melodie grane przez kapelę. Ważnym celem przywołówek było także napiętnowanie szymborskich dziewcząt, które sympatyzowały z mieszkającymi w pobliskich Miechowicach młodymi Niemcami. W Szymborzu przywołówki miały uroczysty charakter: od XIX wieku do zwoływania kawalerów zgłaszających panny służy trąbka, na której grany jest ustalony sygnał, a przywołówki wpisywane są do ksiąg protokołów, opatrzone pieczęcią oraz podpisami wszystkich członków Stowarzyszenia. Najstarsza z zachowanych pochodzi z 1946 roku. W księgach znaleźć też można pamiątkowe fotografie z różnych lat przedstawiające kawalerów z Klubu.
Według archiwalnych relacji mieszkańców Szymborza, pamiętających początki XX wieku, w Niedzielę Wielkanocną grupa kilkunastu kawalerów i muzykanci z bębnem i harmonią od godziny 16.00 obchodzili wieś. Zatrzymywali się przed domami wykupionych dziewcząt i strzelali na wiwat, co było znakiem, że panna ma być wieczorem wywołana.
Początkowo przywołówki wygłaszano ze starej gruszy nad stawem, ale po II wojnie światowej zastąpiło ją budowane corocznie rusztowanie, zwane trybuną, amboną lub szubienicą. Tradycyjnie rozpoczyna je i kończy przemowa prezesa odczytywana z księgi protokołów. Przemowa wstępna w 1946 roku brzmiała:
Pomimo trudów i znojów i cierpień poniesionych przez potwora hitlerowskiego rozpoczynamy prace naszych przodków w 1946 roku. Zostawiamy tę księgę naszym następcom i apelujemy do was: nie dajcie upaść tej pięknej tradycji. Cześć naszym Przodkom.
Po niej wygłaszano przywołówki, z których każda zapowiadała, ile wody wylane będzie na dziewczynę następnego dnia. W Lany Poniedziałek realizowano te obietnice – dawniej solidnie oblewano panny, a od lat 60.- 70. XX wieku polewano je z butelki czystą wodą, zwaną „komitecką”.

Dźwięk trąbki zwołujący kawalerów do składania okupu za panny

Audycja Polskiego Radia
Obyczajem ojców dawnych (fragmenty),
autor: Anna Jachnina, 1963 (PiK), 4:38 min

Dźwięk trąbki ogłaszający dyngus